Pasażer Royal Caribbean: skoczył ze statku, dług hazardowy i gotówka.

Photo of author

By Michał Nowak

Niedawny incydent z udziałem pasażera, który rzekomo próbował uniknąć zobowiązań finansowych i deklaracji walutowej na statku Royal Caribbean, uwypuklił surowe konsekwencje prawne i finansowe, z jakimi mierzą się osoby obchodzące przepisy na morzu. To dramatyczne wydarzenie, które rozegrało się w pobliżu portu San Juan, dotyczyło zarzutów zarówno znacznego długu hazardowego, jak i niezgłoszenia dużej sumy gotówki, co doprowadziło do natychmiastowego federalnego śledztwa.

Osoba, zidentyfikowana jako **Jey Gonzalez-Diaz**, która rzekomo używała również aliasu „Jeremy Diaz”, została zatrzymana przez funkcjonariuszy Urzędu Celnego i Ochrony Granic (CBP) rankiem 7 września. Zatrzymano go po tym, jak rzekomo wyskoczył ze statku Royal Caribbean *Rhapsody of the Seas* podczas procesu wyokrętowania. Nagrania z monitoringu rzekomo uchwyciły Gonzalez-Diaza, gdy był transportowany na brzeg przez dwa skutery wodne. Po jego zatrzymaniu funkcjonariusze odkryli przy nim 14 600 dolarów amerykańskich w gotówce, a także dwa urządzenia mobilne i pięć dokumentów tożsamości.

Zgodnie ze skargą karną, Gonzalez-Diaz rzekomo poinformował funkcjonariuszy po hiszpańsku, że jego główną motywacją do wyskoczenia ze statku było uniknięcie zgłoszenia waluty, wyrażając obawy przed potencjalnym opodatkowaniem lub cłami. To oświadczenie dało bezpośredni wgląd w rzekome intencje stojące za jego działaniami.

Dalsze dochodzenia ujawniły dodatkowy aspekt incydentu. Linia rejsowa poinformowała władze, że Gonzalez-Diaz zgromadził znaczny dług w wysokości **16 710,24 dolarów**. Dług ten był rzekomo „prawie wyłącznie związany z wydatkami w kasynie i na gry” poniesionymi podczas rejsu, który wypłynął z portu San Juan 31 sierpnia i powrócił 7 września.

Dochodzenie skomplikowało odkrycie wielu dokumentów tożsamości. Trzy z odzyskanych dowodów tożsamości nosiły imię „Jeremy Diaz”, które Gonzalez-Diaz później określił jako imię swojego brata. Dwa inne dokumenty przedstawiały imię „Jey Xander Omar Gonzalez Diaz”. Prokuratorzy zauważyli, że zapytany przez agentów Homeland Security Investigations (HSI) o swoje pełne imię, Gonzalez-Diaz rzekomo odpowiedział: „Gdybyście byli dobrzy w swojej pracy, wiedzielibyście to”, a następnie odmówił dalszej współpracy. Jego brat rzekomo przebywa w areszcie federalnym od stycznia 2025 roku w Metropolitan Detention Center Guaynabo.

Gonzalez-Diazowi grożą teraz poważne konsekwencje prawne za jego rzekome działania, w tym potencjalne grzywny w wysokości do **250 000 dolarów**, do pięciu lat więzienia federalnego lub obie kary. Ten incydent, choć odosobniony, podkreśla wyzwania, z jakimi mierzą się operatorzy rejsów, tacy jak Royal Caribbean Group (RCL), w utrzymaniu bezpieczeństwa i zapewnieniu odpowiedzialności finansowej wśród pasażerów. Royal Caribbean Group, spółka notowana na giełdzie, zamknęła notowania na poziomie 345,45 USD, odzwierciedlając marginalny wzrost o 0,06% w dniu, w którym incydent wyszedł na jaw. Rzecznik Royal Caribbean potwierdził, że firma współpracuje z władzami w związku z trwającym dochodzeniem i nie może udzielić dalszych szczegółów.

Udostepnij