Nawet gdy amerykańskie firmy meblarskie promują produkcję krajową, są misternie wplecione w globalną sieć dostawców, szczególnie w przypadku niezbędnych materiałów i komponentów. Ta zależność tworzy złożony krajobraz operacyjny, zwłaszcza gdy międzynarodowa dynamika handlowa staje się napięta, podkreślając nieodłączne wyzwania związane z równoważeniem lokalnych aspiracji produkcyjnych z realiami światowego rynku.
Globalna sieć komponentów meblowych
Wielu amerykańskich producentów mebli, pomimo znaczących operacji krajowych, jest uzależnionych od międzynarodowych źródeł kluczowych materiałów. Na przykład Valdese Weavers, dostawca tkanin z Karoliny Północnej obsługujący prominentnych klientów, realizuje 80% swojej produkcji w Stanach Zjednoczonych. Jednak jej prezes, Blake Millinor, przyznaje, że firma pozyskuje komponenty przędzy z około 17 różnych krajów. „Korzystamy z importowanych komponentów, na które wpłynęły działania taryfowe, niezależnie od tego, czy pochodzą z Indii, Turcji, czy innych krajów” – stwierdził Millinor.
Cła importowe, w szczególności te nałożone na chińskie towary za prezydentury Donalda Trumpa — niektóre osiągające poziom nawet 145% — znacząco zawyżyły koszty operacyjne. Millinor zauważył, że taryfy te spowodowały wzrost cen chińskich tkanin o 20% do 50%.
Pomimo działań zmierzających do „powrotu” produkcji (reshoring), złożona natura globalnych łańcuchów dostaw utrzymuje się. Dane Amerykańskiej Międzynarodowej Komisji Handlu (United States International Trade Commission) wskazują, że w 2022 roku import stanowił prawie 61% wszystkich mebli sprzedawanych w USA. Liczba ta obejmuje uderzające 86% wszystkich mebli drewnianych i 42% mebli tapicerowanych. Chiny pozostają wiodącym dostawcą importowanych mebli, odpowiadając za 12,6 miliarda dolarów, a za nimi plasuje się Wietnam z 12 miliardami dolarów, według najnowszych szacunków na 2024 rok.
Problem „made in America”
Nawet firmy głęboko zaangażowane w produkcję krajową stają w obliczu konieczności pozyskiwania niektórych materiałów z zagranicy. Vaughan-Bassett, czcigodny producent łóżek z zakładami w Wirginii i Karolinie Północnej, większość swoich mebli drewnianych wytwarza z surowców pozyskiwanych w promieniu 250–300 mil. Niemniej jednak dyrektor generalny Wyatt Bassett przyznaje, że niektóre elementy, takie jak okucia, wykończenia i opakowania, są importowane. „W przypadku niektórych importowanych metali nasze możliwości pozyskiwania są ograniczone. Około 5% naszych komponentów pochodzi z Azji, głównie z Chin” – wyjaśnił.
Podobnie Century Furniture, część Rock House Farm Family of Brands, wytwarza w całości w USA, a jednak polega na zagranicznych dostawcach specjalistycznych elementów, takich jak komponenty akrylowe i metalowe. Dyrektor generalny Alex Shuford podkreślił, że często wynika to z dostępności, a nie preferencji. „Chiny są obecnie wiodącym źródłem akrylu, dopóki inne kraje nie rozwiną porównywalnych możliwości produkcyjnych” – zauważył. Century Furniture niedawno wprowadziło dopłatę do produktów, aby złagodzić wpływ nowych taryf na importowane chińskie komponenty. Ilustrującym przypadkiem jest stół z chińską podstawą akrylową, wietnamskim kołnierzem metalowym i blatem drewnianym wykonanym w USA, gdzie głównie chiński komponent wpłynął na wzrost ceny.
Perspektywy polityczne a realia produkcji
Prezydent Donald Trump niedawno podkreślił historyczne znaczenie Karoliny Północnej w produkcji mebli, sugerując, że chociaż przemysł regionu został poważnie dotknięty przenoszeniem produkcji za granicę (offshoring), odrodzenie jest możliwe. „Tysiące firm jest gotowych przenieść się z powrotem do Stanów Zjednoczonych, w tym do Karoliny Północnej” – stwierdził Trump. „Firmy meblarskie już zaczynają wracać”.
Liderzy branżowi, tacy jak Millinor, wierzą, że ta ambicja jest osiągalna, choć z uwzględnieniem praktycznych kwestii. „Jesteśmy w stanie zwiększyć naszą produkcję. Posiadamy niezbędną siłę roboczą i sprzęt, co dotyczy wielu krajowych producentów tkanin i mebli” – powiedział. Bassett podzielił to zdanie: „Obecnie działamy znacznie poniżej naszych możliwości. Jeśli popyt się odbuduje, możemy szybko zwiększyć skalę”.
Jednak optymizm nie jest powszechny. National Council of Textile Organizations informuje, że tylko w ubiegłym roku zamknięto 28 przędzalni tekstylnych, a kilkadziesiąt kolejnych w ciągu poprzednich dwóch dekad. Dla wielu w sektorze nieprzewidywalność amerykańskiej polityki handlowej stanowi największą barierę dla inwestycji i ekspansji.
Wahanie inwestycyjne mimo popytu
W STI Fabrics, gdzie produkowane są tkaniny Revolution Performance Fabric, popyt jest solidny. Jednak dyrektor generalny Sean Gibbons wyraził ostrożność w kwestii zezwolenia na ekspansję ze względu na niejasne kierunki polityki. „Mamy znaczną nadwyżkę mocy produkcyjnych; moglibyśmy ponad dwukrotnie zwiększyć naszą obecną produkcję” – ujawnił Gibbons. „Jednak potrzebowalibyśmy dodatkowych 100 pracowników tylko po to, aby zaspokoić obecny popyt klientów od marek takich jak Room & Board i Pottery Barn”.
STI, działające od 1964 roku, jest obecnie jednym z zaledwie czterech pozostałych konkurentów w Karolinach – to drastyczny spadek w porównaniu z dziesiątkami firm działających zaledwie dwie dekady temu. „Nadal produkujemy w Stanach Zjednoczonych” – potwierdził Gibbons. „Ale nowa administracja mogłaby znowu wszystko zmienić. Ta niepewność sprawia, że inwestowanie jest niezwykle trudne”.
Branża w obliczu niepewności
Atmosfera na tegorocznych targach High Point Furniture Market, najważniejszej i najdłużej działającej wystawie meblowej w USA, była mieszanką determinacji i ostrożności. Ze świeżo ogłoszonymi taryfami w pamięci, detaliści, producenci i dystrybutorzy zebrali się nie tylko po to, by zaprezentować produkty, ale także by ponownie ocenić strategie pozyskiwania i struktury łańcucha dostaw.
Ben Muller, wiceprezes ds. marketingu High Point Market Authority, odnotował znaczący 14% spadek liczby odwiedzających firm międzynarodowych w tym roku, przypisując to niestabilności geopolitycznej.
Gdy przedsiębiorstwa zmagają się z zagrożeniami geopolitycznymi, wzrostem kosztów i zmieniającymi się preferencjami konsumentów, staje się jasne, że przyszłość amerykańskich mebli będzie kształtowana przez połączenie krajowych działań rewitalizacyjnych i trwałych globalnych zależności.

Anna ukończyła studia na kierunku finanse i rachunkowość, co dało jej solidne podstawy do zrozumienia dynamicznych procesów rynkowych. Przez ponad dziesięć lat pracowała jako dziennikarka ekonomiczna, specjalizując się w analizach trendów gospodarczych oraz raportach o wynikach finansowych wiodących firm. Jej teksty cechuje przejrzystość i rzetelność, co pozwala czytelnikom łatwiej interpretować skomplikowane dane ekonomiczne.